Może się wydawać, że procedury związane z pisaniem i oddawaniem prac licencjackich na każdej uczelni wyższej będą podobne, że istnieją jakieś odgórne przepisy prawa regulujące wygląd i końcowy kształt publikacji naukowych tego typu. Jednak prawda jest taka, że to, jak praca licencjacka lub jakakolwiek inna praca końcowa ma wyglądać, zależy w głównej i największej mierze od uczelni, na której nasze prace licencjackie piszemy.
Poszczególne uczelnie wyższe stosują bowiem różne wymogi co do tzw. layoutu prac dyplomowych (słowo pochodzi z jęz. angielskiego - "layout" oznacza układ, w tym przypadku układ tekstu). W dużym skrócie chodzi tu o sposób formatowania poszczególnych elementów pracy końcowej, takich jak np. strona tytułowa, w edytorze tekstu. Odgórnie narzucane są parametry czcionki i/lub np. odstępy między wierszami (interlinia).
Uczelnie stosują też wymogi formalne co do ilości stron, jakie ma praca licencjacka zawierać. Najczęściej ich liczba nie może być mniejsza niż pewna podana ilość i nie może zarazem pewnej ilości przekraczać. W wymogach dla prac licencjackich najczęściej więc uczelnie podają pewne "widełki" liczbowe dla ilości stron, np. "liczba stron ma zawierać się w przedziale 50-60".
Od kaprysu uczelni zależy też, jak powinny być ustawione marginesy w pracach licencjackich oraz czy winny one być drukowane jedno- czy dwustronnie. Wszystkie te wymogi uczelnie podają na swoich stronach internetowych, których szukać można w odpowiednich zakładkach, a najczęściej pracownice uczelnianych dziekanatów wywieszają też tego typu informacje w gablotach przed dziekanatami.
Student niestety nie ma innego wyjścia, jak zastosować się do wymogów uczelni, na której chce uzyskać tytuł magistra bądź licencjata. Niemniej potem może cieszyć się już dyplomem i wpisać sobie odpowiednie trzy literki przed nazwiskiem. Należy przy tym pamiętać, aby po tytule "mgr" nie stawiać kropki, co zdarza się sporadycznie absolwentom różnych kierunków studiów magisterskich, a co niestety podważa rzetelność ich dorobku naukowego.